Dziś, gdy mówimy o zdradzie, to od razu myślimy o tym, że małżonek był z kimś innym w łóżku. Tymczasem film "Adwokat diabła" pokazuje, że diabeł zaczyna swoją pracę dużo wcześniej. Druga osoba, na którą patrzy małżonek, to już efekt pracy szatana. A zaczyna on działać przez sprawienie, aby rodzina nie miała dla siebie czasu.

    Szatan pod koniec filmu, gdy już się ujawnił (ukazał), wyjaśnia głównemu bohaterowi Kevinowi Lomax kilka spraw odnośnie żony, która popełniła samobójstwo:

1. mogłeś uratować swoją żonę. Ona pragnęła tylko miłości, ale ty byłeś zajęty...

   Ale te zajęcia wymyślał szatan. To on powodował, że mąż nie wraca do domu. Ale w tym nie wracaniu do domu nie było nic złego. Nie wracał, bo w pracy wyskoczył poważny problem, albo procedury sądowe utrudniały się, bądź szef zaprosił na galę boksu, innym razem był bankiet, na którym nawiązał ważne kontakty. W żadnym z tych powodów nie ma grzechu, a każdy był inspirowany przez szatana. Cel - nie miej czasu dla małżonki. Daj jej pieniądze, będzie szczęśliwa, a ty zarabiaj, aby utrzymać rodzinę. No właśnie... dziś chrześcijanin powie, przecież w tym nie ma nic złego ...i tak robi.

2. mówiłem Ci, abyś się nią zajął, ale Ty nie chciałeś. Widzisz, jestem po twojej stronie.

Rzeczywiście mówił o tym wcześniej w filmie, ale mówił to wpływając na ambicję Kevina - czyli grał na dwie strony. Dawał "najważniejszą sprawę w karierze zawodowej", a później - gdy już się zaangażował - bardzo delikatnie zachęcał, aby z tego zrezygnował. Tak naprawdę umacniając go w ten sposób we wcześniej podjętej decyzji.

3. kochałeś żonę, ale bardziej kochałeś siebie i to jest powód, że odeszła. Nie ja (szatan) jestem winny, ale ty sam...

   Po tych słowach możliwe są u człowieka dwie reakcje. Rozpacz i pogrążanie się być może aż do samobójstwa lub żal. Kevin zaczyna żałować, a ten wybór nie jest już po myśli diabła.
   Zaczyna się więc kolejny atak:
   Dalej mówi diabeł, nie obwiniaj się. Nie można za to się karać. Wina jest jak wór kamieni. Wystarczy tylko zrzucić go z ramion. Bo dla kogo trzymasz te kamienie? Dla Boga?

   Jestem przekonany, że człowiek duchowy prowadzi w swoim sercu podobne dialogi. Ja takie prowadzę. A przez obraz w tym filmie łatwiej (szybciej) mi je dostrzegać i podejmować decyzje.

   W tych wszelkich poczynaniach szatana była widoczna jedna rzecz. Mówił niewiele (kusił niewiele) - polegał bardzo na skłonności do próżności u człowieka. Ale w momencie, gdy Kevin przestawał z nim rozmawiać lub zaczynało mu się to nie podobać - szatan stawał się aktywny, szybko zmieniał temat i proponował dużo różnych rzeczy... aby tylko nie tracić człowieka ze swoich szpon. Dokładnie tak samo działa w naszym wnętrzu...