Przemocy w filmie nie ma dużo.
Szatan jasno jednak określa się, że jest panem kokainy, seksu i kłamstwa.

   Pod koniec filmu Kevin, gdy dowiedział się, że szatan jest jego ojcem, a zarazem sprawcą śmierci jego żony (ale fabuła, jak już powiedziałem jest komercyjna i bez znaczenia) - zaczyna strzelać do ojca, chce go zabić.
Wówczas anioł śmierci (który jako anioł nie może zginąć od kul) podsyca nienawiść mówiąc:
"Wyładuj się sunu. Wyładuj wściekłość. Ludzie zawsze ją kryją. To ich ostatni listek figowy."

   Wcześniej pobożna matka Kevina zachęca go [wyraźny głos Boży, którego nie dostrzegamy, podobnie jak w tym filmie] do zaniechania zemsty, aby nie reagował przemocą na przemoc. To były słowa, które jasno mówiły, że złu zawsze można powiedzieć stop, nigdy nie ma takiej sytuacji, że muszę zrobić zło. Matka błaga syna: "Zostaw go, zapomnij o nim (o szatanie - ojcu), wróćmy do domu." Mógł wrócić, ale brnął w konsekwencji jak Herod ścinając głowę św. Jana po tańcu Salomei.
   Walkę z działaniem przemocą na przemoc prowadzimy bardzo często. Ukradną samochód - to chcę zatłuc złodzieja i śni się, co to bym mu zrobił, gdybym go złapał na gorącym uczynku... Gdy dziecko zareaguje przemocą, gdy ktoś na ulicy... to odrazu chrześcijanin gotowy przemocą na przemoc, jeśli nie ręką, to przynajmniej w myśli, ale tego nie widzi... A film ten to pokazuje, subtelnie, ale podpowiada "nie musisz, możesz przebaczyć".

Dlatego dalej poruszę wolną wolę, o której więcej jest w filmie...

   Piękna w filmie jest scena, gdy szatan, którego syn ostatecznie popełnia samobójstwo (fabuła była taka, że nie było to po myśli diabła, bo miał wcześniej spłodzić dziecko ze swoją siostrą) dostaje furii, szału nienawiści i agresji, której jest panem. Córkę, którą całował zamienia w trupa (a wcześniej truł, że kocha człowieka). W tym momencie przez efekty specjalne w filmie widzimy, że szatan zionie śmiercią - niszczy wszystko, choć wcześniej miało to otoczkę przyjemności i radości... Okazuje się, że szatan jest kłamcą, choć tego normalnie nie widać.
   Zupełnie tak samo, jak w naszym życiu...